Wiosna zagościła już chyba na dobre. Poznaję po tym, że organizm zaczyna domagać się żywego, nie tak rozgrzewającego, jak zimą pożywienia. I jeszcze takiego, które odkwasi to, co nadmiernie zakwaszone.
Pomysł sam się nasunął podczas zakupów na targu. Zaprzyjaźniony Pan od Natek dorzucił do koperku i pietruszki kilka garści „zielonego odpadu”, czyli poodcinanych łodyg oraz liści rzodkiewki. Wyjęłam wszystkie skarby na stół, dodałam zalegające w lodówce zielone końcówki pora, dwie garście liści mniszka (mlecza) nazbieranego podczas wycieczki do lasu, kawałek imbiru (żeby koktajl nie zadziałał zbyt wychładzająco mimo wszystko). Po czym przepuściłam wszystko przez wyciskarkę wolnoobrotową. To, co otrzymałam, przeszło moje oczekiwania.
Przyznam, że
zazwyczaj zielony sok wypijałam „z rozsądku” a nie z przyjemnością. Tym razem
jest inaczej. Aromaty koperku, natki pietruszki, liści rzodkiewki i mniszka
zlały się w subtelną całość, a liście pora dodały „szczypiorkowej”,
zdecydowanej nuty. Imbir podkręcił wszystko ostrym aromatem. Kropkę nad i
postawiła szczypta szarej soli z korzeniem światła. Pycha!
Nie wspominając o działaniu:
- witalizującym (liczne witaminy i magnez)
- odkwaszającym (to działanie m.in. chlorofilu, czyli zielonego barwnika roślinnego,
- witamin i mikroelementów)
- regulującym przewód pokarmowy (enzymy roślinne)
- leczącym śluzówkę jelit
- przeciwzapalnym i odmładzającym (antyoksydanty).
0 komentarze:
Prześlij komentarz