Na płaskorzeźbie z XIV wieku przed naszą erą, znalezionej w Tel el Amarna w Egipcie, przedstawiono słońce z promieniami w kształcie głaszczących dłoni, które obdarowują ludzi Kluczem Życia (ankh). Podczas moich licznych podróży do Egiptu z biciem serca odwiedzałam salę Echnatona i Nefretiti w kairskim muzeum - wyszukując "głaszczących" promieni słońca. Starożytni nie mogli się mylić: promienie słoneczne są źródłem życia a nie przyczyną chorób...
Echnaton z małżonką i dziećmi w życiodajnych, "głaszczących" promieniach Słońca-Atona. Płaskorzeźba z Tel el Amarna. |
Za oknem pełnia lata, świeci
słońce, chcemy cieszyć się jego promieniami, ale... no właśnie – zewsząd
słyszymy, że to niebezpieczne. I faktycznie, łatwo doznajemy podrażnień skóry,
„alergii na słońce”, poparzeń słonecznych.
Co się właściwie stało, że po 200
tysiącach lat życia pod Słońcem, na planecie Ziemia, nasz gatunek nagle stał
się nadwrażliwy na promieniowanie słoneczne? I że równocześnie, jako ludzkość
(szczególnie jej „cywilizowana” część), cierpimy na chroniczny niedobór witaminy
D, której najlepszym źródłem są... promienie słońca?
Jeśli przyjrzymy się faktom,
nie ma tu żadnej sprzeczności. Tak, jesteśmy bardziej wrażliwi na promienie
słoneczne, niż kiedykolwiek. Tak, cierpimy na „niedobór słońca”, bardziej niż
kiedykolwiek. Tak to sobie urządziliśmy.
Naukowcy coraz dokładniej poznają
przyczyny i mechanizmy tego zjawiska. Okazuje się, że istnieją dwa główne
powody nienaturalnej nadwrażliwości na słońce:
1. ogólnoustrojowy
subkliniczny (o niewielkim natężeniu) stan zapalny
2. zniszczenie
niewidzialnej warstwy ochronnej skóry, którą tworzy flora bakteryjna.
Ponieważ współczesny paradygmat
leczniczy polega na usuwaniu objawów a nie przyczyn – z całych sił skupiamy
się na zabezpieczaniu organizmu przed słońcem. Zamiast usuwać przyczyny
nienaturalnej, sprzecznej z ewolucją, nadwrażliwości. Stąd nienotowany rozwój
przemysłu filtrów i kremów blokujących dostęp promieni słonecznych do naszej
skóry. Ich powszechne użycie jest główną przyczyną postępującego deficytu
witaminy D w „cywilizowanej” populacji. Nawiasem mówiąc, stosowanie na skórę ogromnej ilości obcych substancji: płynów do mycia, balsamów, kremów, mleczek, sunblockerów i innych kosmetyków wytworzonych w laboratoriach chemicznych, wydatnie przyczynia się do zniszczenia pożytecznej flory bakteryjnej, która w naturalnych warunkach dodatkowo chroni naszą skórę przed wszelkimi szkodliwymi wpływami środowiska.
Czym wobec tego jest i skąd się bierze ogólnoustrojowy subkliniczny stan zapalny?
Odpowiedź jest krótka: z
jelit. A dokładniej z nadaktywności układu odpornościowego, której mechanizm
postaram się krótko wyjaśnić.
Wyobraźmy sobie jelito cienkie jako niezwykle czuły filtr, który „odsiewa”
większe, niezupełnie strawione cząsteczki białek po to, by nie
zaburzyły funkcjonowania organizmu. Ów filtr działa nieprzerwanie aż do
momentu, kiedy nastąpi uszkodzenie szczelności błony śluzowej przewodu
pokarmowego, zwane potocznie „nieszczelnym jelitem”. Czuły filtr ulega
zniszczeniu a cząsteczki, które wcześniej nie miały wstępu do krwiobiegu, teraz
mogą wniknąć tam bez przeszkód.
Kiedy tak się stanie, obce, potencjalnie szkodliwe białka, np. niestrawione
cząstki pokarmu, bakterie patogenne czy gluten przenikające do krwi, wywołują
atak układu odpornościowego, czyli stan zapalny. Ponieważ owych „alienów” jest
stosunkowo niewiele, ów stan zapalny nie objawia się gorączką ani bólem (jak
prawidłowe, „fizjologiczne” zapalenie). Ponieważ jednak „sącząca się” inwazja
trwa bez przerwy, stan zapalny nigdy nie wygasa, lecz „tli się” w tkankach. Obce
cząstki – antygeny – zaatakowane przez przeciwciała, tworzą kompleksy
immunologiczne, osadzające się w różnych punktach organizmu i wywołujące szereg
chorób przewlekłych – jednak to już oddzielna historia.
Owe „tlące się” w naszym ciele zapalenie najwyraźniej wywiera wpływ na
nadwrażliwość słoneczną. Możemy wyobrazić to sobie tak:
kiedy w organizmie tli się malutki płomień, promienie słońca jeszcze go
podsycają, powodując skórne objawy „przegrzania”: wysypki, zaczerwienienia...
Jak w takim razie ugasić ten „tlący się” w organizmie pożar, który nie
pozwala nam cieszyć się słońcem?
Nie tylko, że nie pozwala się cieszyć.
Obsesyjne unikanie promieni
słonecznych ma o wiele groźniejsze konsekwencje, w postaci wspomnianego już
wcześniej chronicznego niedoboru witaminy D w organizmie. Niedobór ten przyczynia się na przykład do powstawania:
alergii, ADHD, astmy, cukrzycy, depresji i innych zaburzeń psychicznych, infekcji, nadwagi
i otyłości, nowotworów (m.in. piersi, prostaty, układu pokarmowego, płuc, skóry, układu limfatycznego),
chorób osłabiających stan kości i zębów, chorób serca i układu krążenia, skóry i układu nerwowego, tarczycy oraz syndromu przewlekłego
zmęczenia.
Z powyższego
jasno wynika, że promienie słoneczne są nam niezbędne do życia.
Wracając jednak
do pytania.
Najskuteczniejszym sposobem na zlikwidowanie przewlekłego
ogólnoustrojowego stanu zapalnego jest... wyleczenie śluzówki jelit i przywrócenie równowagi w układzie
immunologicznym.
Potężnym
narzędziem (i w dodatku bezkosztowym) okazuje się tutaj sposób odżywiania.
Od razu należy dodać, że narzędzie to nie działa natychmiast – jak pigułka –
jednak jego działanie jest trwałe i co najważniejsze, usuwa przyczynę problemu,
nie objawy.
Co w takim
razie można zrobić natychmiast?
Wykluczyć z
jadłospisu pokarmy prozapalne, czyli takie, które wywołują i podsycają stan
zapalny – i zastąpić je jedzeniem antyzapalnym, czyli naturalną żywnością
bogatą w witaminy, minerały, enzymy i antyoksydanty. Oraz antyzapalne tłuszcze
i dobrej jakości białka, roślinne i zwierzęce.
Co
konkretnie trzeba usunąć z codziennego jadłospisu?
Do
najbardziej prozapalnych produktów należą:
- cukier i jego przetwory
- mąka pszenna i jej przetwory
- przemysłowe, pasteryzowane mleko krowie i jego przetwory
- rafinowane oleje roślinne i tłuszcze utwardzane (margaryny, tłuszcz cukierniczy) oraz ich przetwory
- żywność wysoko przetworzona, gotowa, paczkowana, w proszku itp. z zawartością chemicznych dodatków (konserwantów, aromatów, barwników itp.)
- leki (które tłumią objawy zamiast usuwać przyczyny chorób).
Wygląda na to, że trzeba zrezygnować ze wszystkiego, co jemy na co dzień... Co w takim razie jeść?
Wybór jest
dość spory i całkiem smakowity:
- warzywa (soki, zupy, sałatki, surówki, jarzynki...)
- owoce (szczególnie borówki, maliny, jeżyny, porzeczki, wiśnie, jabłka)
- antyzapalne tłuszcze (tłoczone na zimno: oliwa z oliwek, olej rzepakowy, olej lniany, a także masło, olej kokosowy, awokado, orzechy, pestki, sezam, siemię lniane
- białka wysokiej jakości (mięso domowego chowu, jajka, zwłaszcza żółtka, małe ryby, strączki) a na okrasę gorzka czekolada, zielona herbata.
Same pyszne rzeczy. Czy wobec tego istnieje coś takiego, jak specjalna „dieta przeciwsłoneczna”?Tak można nazwać sposób odżywiania skomponowany z „przeciwsłonecznych superpokarmów” :)
Natura przez tysiące lat ewolucji zadbała o to, abyśmy mieli pod ręką antidotum na szkodliwe promieniowanie słoneczne. Do uodparniających na słońce pokarmów nalezą żółte, pomarańczowe oraz zielone warzywa i owoce, bogate w beta-karoten, jak: marchew, dynia, pomidory, morele, brzoskwinie,
nektarynki, melony, mango. A także obfitujące w witaminę C: zielona pietruszka,
porzeczki czy papryka. Nieocenione działanie wykazują też szpinak i brokuły.
Codzienna porcja soku marchewkowego i sałatki z pomidorów dostarczy skórze ochronnej warstwy melaniny. Flawonoidy zawarte na przykład w pomarańczach i różnych jagodach, pochłaniają promienie UV w komórkach skóry, działając jak wewnętrzny filtr. Nie powinno też zabraknąć ryb bogatych w Tłuszcze omega-3, zawarte w rybach, oleju lnianym czy orzechach chronią skórę i włosy przed nadmiernym przesuszeniem.
Codzienna porcja soku marchewkowego i sałatki z pomidorów dostarczy skórze ochronnej warstwy melaniny. Flawonoidy zawarte na przykład w pomarańczach i różnych jagodach, pochłaniają promienie UV w komórkach skóry, działając jak wewnętrzny filtr. Nie powinno też zabraknąć ryb bogatych w Tłuszcze omega-3, zawarte w rybach, oleju lnianym czy orzechach chronią skórę i włosy przed nadmiernym przesuszeniem.
I
uwaga: czas bezpiecznego opalania możemy wydłużyć o 50% 40-gramową porcją domowego
koncentratu pomidorowego dziennie.
Wszystko za sprawą zawartego w pomidorach likopenu,
który działa jak wewnętrzny „sun-blocker”. Z kolei beta karoten, obecny w soku z marchewki oraz pomarańczowych owocach i warzywach, nie tylko nada skórze zdrowy koloryt i przyspiesza
opalanie, ale na długo utrwala opaleniznę. Odpowiednia dawka beta karotenu znajduje się w filiżance marynowanej dyni, jednej żółtej
papryce, filiżance szpinaku lub
szklance soku marchwiowego.
Opalanie
(zwłaszcza nadmierne) przyspiesza starzenie
skóry. Aby mu zapobiec, warto sięgnąć po borówki, pomarańcze i brokuły,
które zawierają znaczne ilości flawonoidów.
Borówki mają właściwości przeciwzmarszczkowe. Pomarańcze działają jak
wewnętrzny filtr UV, a dzięki zawartości rutyny, dodatkowo wzmacniają naczynka
i zapobiegają powstawaniu „pajączków”(podobnie jak kasza gryczana). Codzienne jedzenie brokułów może
zmniejszyć ryzyko zachorowania na nowotwory (w tym czerniaka) nawet o 60%.
Tak więc, nie jesteśmy wcale bezbronni wobec promieni słonecznych. Wygląda na to, że Natura zadbała o nas o wiele lepiej, bardziej bezpiecznie i wszechstronnie, niż koncerny kosmetyczne i farmaceutyczne...
0 komentarze:
Prześlij komentarz