Warzywa strączkowe, które niegdyś stanowiły podstawę pożywienia w wielu zakątkach świata, a w naszej cywilizacji zepchnięte na kulinarny margines, zdają się wracać do łask. Powodów jest kilka:
- są bogatym źródłem białka, obydwu rodzajów błonnika, kwasu foliowego, magnezu, miedzi, witamin z grupy B, żelaza, magnezu
- a także ponad 70 innych substancji odżywczych,
- ich regularne spożycie chroni przed większością chorób cywilizacyjnych, na czele z cukrzycą i chorobami sercowo-naczyniowymi,
- dla wegetarian stanowią substytut białka zwierzęcego (w połączeniu
- z pełnymi ziarnami, jak np. brązowy, dziki ryż, kasza gryczana czy orkiszowa, kasza jaglana) dostarczają zasób protein porównywalny
- z mięsem czy nabiałem, tyle że nie tak kaloryczny i pozbawiony dodatku niekorzystnych tłuszczów nasyconych. Szklanka fasolki perełki dostarcza 15 g protein (przy dziennym zapotrzebowaniu ok. 60 g),
- dla ludzi myślących w kategoriach dobra planety strączki są zadowalającą alternatywą wobec mięsa, ponieważ wzbogacają gleby (ich korzenie mają zdolność wiązania azotu z powietrza) i kwestionują konieczność niehumanitarnego przemysłowego chowu zwierząt.
- fasola zwykła Phaseolus vulgaris (podłużne, „nerkowate” w kształcie: fasolka perłowa, nerka, borlotti, pinto, różowa, czerwona, czarna, odmiany plamiste)
- fasola wielokwiatowa Phaseolus coccineus (“jaś”, fioletowa i fioletowo-czarna wielka fasola)
- fasola półksiężycowa Phaseolus lunatus (półksiężycowo zgięty grzbiet nasion, białe, brunatne, czarne lub plamiste)
- fasola ostrolistna Phaseolus acutifolius (okrągławe nasiona, czarne, białe, żółte, plamiste).
Niektóre fasole z nazwy tak naprawdę należą do rodziny bobowatych. Są to m.in.:
- bób
- fasolka adzuki
- fasolka mung
- fasolka czarne oczko (wspięga wężowata)
- nikla indyjska (tur dal)
Powszechnie uważa się, że strączkowe
stanowią obciążenie dla układu trawiennego, że powodują wzdęcia i przysłowiowe
gazy. Owszem, ale tylko wtedy, gdy nie są odpowiednio przygotowane. W kwestii
obróbki fasoli (i nie tylko zresztą) warto poradzić się pradawnych systemów
dietetycznych, czyli ajurwedy i TCM, które wypracowały skuteczne sposoby drogą
wielowiekowej empirii. Co ciekawe, ich spostrzeżenia potwierdza współczesna
nauka.
Po pierwsze, wszystkie
warzywa strączkowe (oprócz czerwonej soczewicy) należy namaczać w wodzie przed
gotowaniem. I to na dość długo, bo 12, a nawet 24 godziny. Wodę warto parę razy
wymienić podczas namaczania. Zabieg ten powoduje wypłukanie różnych tzw.
związków antyodżywczych oraz oligosacharydów typu rafinozy, których
występowanie łączone jest z gazami jelitowymi.
W związku z moczeniem
strączkowych panują dwie teorie. Jedna mówi, że należy je dokładnie przepłukać
i gotować w świeżej wodzie. Druga, by gotować je w wodzie, w której się
moczyły, z uwagi na rzekomą stratę magnezu (jednak teoria ta została naukowo
obalona*).
Inny sposób polega na tym, by (wieczorem) strączki zalać wrzątkiem, odstawić na godzinę, po czym przepłukać i pozostawić na noc w wodzie z dodatkiem szczypty kminku i tymianku oraz kilku kropli soku z cytryny, a na drugi dzień ugotować w tej samej wodzie.
W związku z namaczaniem strączkowych odkryto jeszcze jeden interesujący fakt. Otóż, pod wpływem działania wody, w nasionach dochodzi do pobudzenia procesów życiowych, prowadzących do kiełkowania. Procesy te powodują zmianę kwasowości w kierunku zasadotwórczej, a więc korzystnej dla zdrowia. Mówi się też o tzw. szybkim namaczaniu, które polega na tym, że najpierw należy je gotować przez 2 minuty, a następnie zdjąć z ognia, przykryć a odstawić na 2 godziny. Taka metoda nie prowadzi niestety do „ożywienia” nasion.
Inny sposób polega na tym, by (wieczorem) strączki zalać wrzątkiem, odstawić na godzinę, po czym przepłukać i pozostawić na noc w wodzie z dodatkiem szczypty kminku i tymianku oraz kilku kropli soku z cytryny, a na drugi dzień ugotować w tej samej wodzie.
W związku z namaczaniem strączkowych odkryto jeszcze jeden interesujący fakt. Otóż, pod wpływem działania wody, w nasionach dochodzi do pobudzenia procesów życiowych, prowadzących do kiełkowania. Procesy te powodują zmianę kwasowości w kierunku zasadotwórczej, a więc korzystnej dla zdrowia. Mówi się też o tzw. szybkim namaczaniu, które polega na tym, że najpierw należy je gotować przez 2 minuty, a następnie zdjąć z ognia, przykryć a odstawić na 2 godziny. Taka metoda nie prowadzi niestety do „ożywienia” nasion.
Po drugie, do gotowania strączków
należy dodawać rozmaite zioła, które niwelują niepożądane reakcje.
Są to m.in.:
owoce jałowca,
listek laurowy,
cząber,
estragon,
lubczyk,
tymianek,
oregano,
majeranek,
czosnek,
kombu (jadalny glon morski)
a nade wszystko asafetyda
(czarcie łajno).
Gotowanie może odbywać się
na płycie kuchennej (ok. 1 – 1 ½ godz.) lub w szybkowarze (1/2 godz.).
Po trzecie, do gotowania
strączkowych nie należy dodawać soli ani kwaśnych dodatków (kapusty kiszonej,
pomidorów). Pod wpływem tych składników łupiny fasoli stają się twarde, co
wydłuża czas gotowania i pogarsza strawność.
Po czwarte, osoby o słabszym
trawieniu nie powinny łączyć strączkowych z mięsem (i innymi białkami
zwierzęcymi), bo właśnie to może być przyczyną sensacji trawiennych.
Stosując powyższe procedury
naraz można „bezkarnie” cieszyć się smakiem fasoli, soczewicy, bobu czy grochu.
*Queiroz Kda S, de Oliveira AC, Helbig E et al. Soaking the common bean in
a domestic preparation reduced the contents of raffinose-type oligosaccharides
but did not interfere with nutritive value. J Nutr Sci Vitaminol (Tokyo) 2002
Aug; 48(4):283-9. 2002.
Zdrowotne
korzyści z fasoli
Fasola dla serca
W szeroko zakrojonych
badaniach nawyków żywieniowych różnych nacji zaobserwowano, że regularne
wysokie spożycie roślin strączkowych wiąże się ze znaczną (ponad 80%) redukcją
ryzyka zawału serca.
Sekret tkwi nie tylko w
wysokiej zawartości błonnika, lecz również w tym, że strączki dostarczają
dużych ilości magnezu i kwasu foliowego. Ten ostatni pomaga w redukcji
homocysteiny – produktu ważnego procesu metabolicznego zwanego cyklem
metylacji. Podwyższone stężenie homocysteiny we krwi stanowią niezależny wskaźnik
ryzyka zawału serca, udaru czy miażdżycy. Udowodniono, że spożycie 100%
dziennej racji kwasu foliowego mogłoby rocznie uratować 10% chorych na zawał.
Szklanka gotowanej fasoli dostarcza 63% dziennej racji kwasu foliowego.
Magnez, w który obfituje
fasola, jako antagonista wapnia, powoduje, że naczynia krwionośne rozluźniają
się, co powoduje lepszy dopływ krwi, tlenu i składników odżywczych do
wszystkich części ciała. Badania wykazały, że niedobór magnezu towarzyszy
zawałowi serca, a po zawale może powodować uszkodzenie mięśnia sercowego przez
wolne rodniki. Z kolei potas, jako ważny elektrolit zangażowany w przesyłanie
impulsów nerwowych i w skurcze mięśni, także serca, jest niezbędny dla
regulacji ciśnienia krwi i pracy serca. Fasola dostarcza także tego
pierwiastka. Szkalnka fasolki perełki dostarcza 700 mg potasu – co przyczynia
się do ochrony przeciw nadciśnieniu i miażdżycy.
Fasola przeciw cukrzycy i
zaparciom
Fasola zawiera obydwie formy
błonnika – substancji szczególnie deficytowej w nowoczesnej diecie. Błonnik
rozpuszczalny tworzy w przewodzie pokarmowym coś w rodzaju żelu, który łączy
się z cholesterolem (zawartym w żółci) i pomaga usuwać go z ciała. Z kolei
błonnik nierozpuszczalny nie tylko zwiększa masę kałową, zapobiegając
zaparciom, lecz również zapobiega zaburzeniom układu pokarmowego w rodzaju
zespołu jelita drażliwego.
Błonnik zawarty w fasoli
stabilizuje stężenie glukozy we krwi, co ma szczególne znaczenie w przypadku
insulinooporności, hipoglikemii i cukrzycy. Naukowcy przeprowadzili badania w 2
grupach diabetyków: pierwsza spożywała 24 g błonnika dziennie, druga 50 g. W
drugiej grupie zaobserwowano spadek stężenia glukozy i insuliny we krwi, a
ponadto redukcję cholesterolu i trójglicerydów.
Fasola podnosi energię i poprawia
pamięć
Żelazo jest głównym
składnikiem hemoglobiny, która transportuje tlen po całym organizmie. Należy
tez do kluczowych systemów enzymatycznych, uczestniczących w wytwarzaniu
energii w komórkach. Fasola (zwłaszcza perełka) jest bogatym źródłem żelaza (1
szklanka dostarcza 24% dziennego zapotrzebowania). W porównaniu z mięsem (innym
bogatym źródłem żelaza) fasola jest znacznie mniej kaloryczna i zakwaszająca.
Mangan i miedź w
bioprzyswajalnej formie, zawarte w fasoli (zwłaszcza perełce), są kluczowymi
składnikami dysmutazy ponadtlenkowej – enzymu, który katalizuje wolne rodniki
wytwarzane w mitochondriach komórki. Miedź jest ponadto niezbędna do działania
oksydazy lizylowej – enzymu zapewniającego elastyczność naczyń krwionośnych,
kości i stawów. Bez miedzi żelazo nie może być odpowiednio wykorzystane w
czerwonych krwinkach – fasola zawiera obydwa pierwiastki.
Tiamina (wit. B1) jest
niezbędna dla właściwego działania mózgu, jako niezbędny składnik
acetylocholiny – neurotransmitera niezbędnego dla procesów pamieciowych. Jego
brak okazał się znaczącym czynnikiem w chorobach neurodegeneratywnych, m.in.
Alzheimera.
Wniosek nasuwa się sam:
warto jeść fasolę. Tym bardziej, że można z niej przyrządzać smaczne potrawy:
W zanadrzu mam kilka smakowitych przepisów, którymi podzielę się w kolejnych postach.
Źródła:
- McIntosh M, Miller C. A diet containing food rich in soluble and insoluble fiber improves glycemic control and reduces hyperlipidemia among patients with type 2 diabetes mellitus. Nutr Rev 2001 Feb;59(2):52-5. 2001.
- Menotti A, Kromhout D, Blackburn H, et al. Food intake patterns and 25-year mortality from coronary heart disease: cross-cultural correlations in the Seven Countries Study. The Seven Countries Study Research Group. Eur J Epidemiol 1999 Jul;15(6):507-15. 1999.
0 komentarze:
Prześlij komentarz