Tajemnice psychodietetyki: odchudzanie "bez diety"





Odchudzanie "bez diety" to technika, polegająca na wykorzystaniu wiedzy 
o mechanizmach i rytmach organizmu, w celu usprawnienia procesów trawienia, przyswajania i spalania energii drogą działań, mających niewiele wspólnego 
z restrykcyjną dietą.
Ludzkie ciało, zaprojektowane w genialny sposób, zostało wyposażone w szereg mechanizmów, które umożliwiają jego optymalne działanie – niezależnie od naszej wiedzy i kontroli. W każdej jednej komórce w ciągu sekundy zachodzą tysiące skomplikowanych reakcji biochemicznych, o których nie mamy nawet pojęcia. W ten sposób przejawia się inteligencja ciała.



Mechanizm stresu – ewolucyjna strategia przetrwania
Organizm generalnie radzi sobie z całym problemem zwanym życiem pod jednym warunkiem: że nie zostanie zaatakowany „od środka”, czyli przez umysł, który to ciało zamieszkuje. Owa dywersja umysłu przejawia się we wszystkich negatywnych myślach i osądach, które tworzymy na własny temat. Nasz umysł ma zadziwiającą zdolność generowania tysięcy destruktywnych myśli dziennie. Stajesz rano przed lustrem i stwierdzasz na przykład: jaką mam nieciekawą twarz/grube nogi/małe mięśnie/duży brzuch, jestem niegodna/y uwagi, miłości, nikt mnie nie kocha, nie pokocha, jestem biedny/a, żałosny/a, nic mi się nie uda itp.

Walcz lub uciekaj
W taki oto nieświadomy sposób niepotrzebnie uruchamiamy w ciele potężny mechanizm, w który Wyższa Inteligencja wyposażyła nas w celu przetrwania. Jest to reakcja stresowa, zwana krótko fight or flight, „walcz lub uciekaj”, włączana przez mózg w sytuacji zagrożenia. Poprzez nią ciało komunikowało człowiekowi pierwotnemu: „jesteś w śmiertelnym zagrożeniu, masz 2-4 minut czasu. Działaj.” Na poziomie fizjologii dominuje układ współczulny: wzrasta ciśnienie krwi, wydzielanie kortyzolu i adrenaliny – hormonów stresu – oraz insuliny w celu zaopatrzenia mięśni w energię, która kierowana jest do mózgu i do kończyn. Równocześnie zostaje wyłączony układ przywspółczulny, rdzeń ciała zostaje odłączony od dopływu energii – układ trawienny przestaje działać i przyswajać pokarm, przełączając się na tryb oszczędnego gospodarowania rezerwami. Kiedy zagrożenie mija, w autonomicznym układzie nerwowym zaczyna dominować układ przywspółczulny, zapewniający rozluźnienie, optymalne trawienie, przyswajanie i spalanie komórkowe.

Stres: realna reakcja czy urojone zagrożenie?
Wnioski praktyczne wypływające z tej teorii okazały się przełomowe w zrozumieniu pozadietetycznych mechanizmów otyłości. Dowiedziono mianowicie, że wszelkie sytuacje odczytywane przez umysł jako zagrożenie, są w stanie „przełączyć” ciało na „tryb stresowy”, charakteryzujący się dominacją układu współczulnego, a więc zablokować trawienie i przyswajanie i upośledzić spalanie. Stres, szczególnie tzw. podprogowy (długotrwały o niskim natężeniu), jako realne lub wyimaginowane zagrożenie, na które reaguje nasza fizjologia, jest więc jednym z najpoważniejszych pozadietetycznych czynników otyłości. W ciągu ponad 20 lat intensywnych badań dowiedziono, że stres w postaci choćby negatywnego myślenia na własny temat, utrzymuje ciało w trybie dominacji współczulnej, która u ponad 80% ludzi powoduje przyrost masy ciała. Te same badania dowiodły, że eliminacja auto generowanego stresu sama w sobie stanowi czynnik sprzyjający nie tylko normalizacji masy ciała, lecz również pomoc w uleczeniu wielu chorób i dolegliwości.
Wiadomo, że stres jest nieodłącznym składnikiem życia (i potężnym bodźcem do rozwoju człowieka). Nie stanowi więc zła samego w sobie. Podobnie jak jego fizjologiczny mechanizm, który jest genialną strategią przetrwania. Problem zaczyna się w momencie, kiedy człowiek sam tworzy w umyśle sytuacje przewlekłego zagrożenia i dyskomfortu, generowane przez różne formy negatywnego myślenia. Jeśli w myślach nieustannie krytykujemy samych siebie, osądzamy, wyrażamy krzywdzące lub niepochlebne opinie na własny temat, lub jeśli interpretujemy rzeczywistość tak, jakby wszystko działo się nam na złość, tworzymy sytuacje wyimaginowanego zagrożenia. Umysł traktuje to całkiem serio, przechodząc na „tryb współczulny”. Co ciekawe, podobną reakcję powoduje ciągły pośpiech (ciało odczytuje go jako: „acha, goni mnie tygrys, trzeba ratować życie”).

Solarny rytm metabolizmu

Nasz metabolizm podąża za Słońcem
Kolejnym mechanizmem fizjologicznym, interesującym z punktu widzenia dietetyki, jest rytm dobowy metabolizmu – jeden z wielu rytmów, którym podlegamy – związany z wędrówką słońca po niebie. Nie zdajemy sobie zwykle sprawy, że nasz metabolizm przypomina ruch kwiatu słonecznika, podążającego za promieniami słońca. I tak po przebudzeniu potrzebujemy dawki energii, by rozpalić „piec metabolizmu”. Wszystko, co zjemy o tej porze, zostanie spalone w ciągu dnia. Szczyt metabolizmu przypada wtedy, kiedy słońce jest w zenicie – między 12 a 13.30. Wtedy warto zjeść treściwy obiad, który dostarczy energii na drugą połowę dnia. Kolacja wypada w fazie, kiedy nasze ciało przygotowuje się do odpoczynku – powinna więc być lekka i niezbyt treściwa. Mieli więc rację nasi przodkowie, którzy twierdzili: „śniadanie zjedz sam, obiad z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi”. Wszystkie procesy naprawcze i regeneracyjne ciała zachodzą podczas snu. Kiedy śpimy z pustym żołądkiem, dajemy szansę organizmowi na odnowę i odpoczynek.

"Tuczące" techniki jedzenia
Szczególnie szkodliwą z punktu widzenia dietetyki formą pośpiechu jest szybkie jedzenie. Jego bezpośrednim skutkiem jest przestawienie organizmu na „tryb współczulny” a więc upośledzenie funkcji trawienia, przyswajania i spalania.
Kolejną „tuczacą techniką” jest jedzenie mimochodem, towarzyszące innym czynnościom (na przykład podczas czytania, pisania na komputerze, oglądania telewizji). W tym przypadku umysł, zajęty czymś innym, po prostu nie rejestruje czynności jedzenia, co nieuchronnie prowadzi do zaburzeń regulacji apetytu.
Trzecia tucząca strategia polega na głodzeniu się, czyli stosowaniu restrykcyjnej niskokalorycznej diety. Ciało, otrzymując niewystarczająca dawkę pokarmu „rozumuje”: „acha, jesteśmy na pustyni – czas głodu – włączam tryb przetrwania” – co skutkuje spowolnieniem metabolizmu. Takie spowolnienie, bardzo ograniczające spalanie, może wejść w nawyk organizmu na kilka lat, skutecznie uniemożliwiając pozbycie się zbędnych kilogramów.

Strategie odchudzania bez diet: witaminy O, Cz, T, W i U

Wit. O jak odprężenie. Zrelaksowane ciało i umysł działają w trybie dominacji układu przywspółczulnego, który zapewnia dobre ukrwienie/dotlenienie rdzenia ciała, a więc optymalną pracę układu pokarmowego, wzmożoną produkcję enzymów trawiennych, odpowiedni poziom spalania komórkowego.
Źródła pozyskiwania wit. O: pozostawienie stresujących myśli za drzwiami kuchni i jadalni, kilka głębokich oddechów i skupienie/modlitwa przed jedzeniem, estetyczne podanie posiłku, może świeca lub kwiat na stole, łagodna muzyka, dobre, odprężające towarzystwo.

Wit. Cz jak czas. Jedzenie bez pośpiechu należy do kluczowych czynników odchudzania bez diet z kilku powodów:
·        przez sam fakt wprowadza organizm w tryb dominacji przywspółczulnej, a więc optymalizuje procesy trawienia, przyswajania i spalania.
·        dokładne przeżuwanie pokarmu pozwala wstępnie strawić go w ustach pod wpływem enzymów zawartych w ślinie i odpowiednio go rozdrobnić. Zapobiega to zgadze i gwarantuje płaski brzuch po posiłku.
·        powolne jedzenie lepiej syci i reguluje apetyt („skanowanie” przewodu pokarmowego pod kątem nasycenia trwa 20 minut; jedząc szybko nie dajemy szansy umysłowi na zarejestrowanie momentu sytości). Delektując się posiłkiem możemy wychwycić komunikat ciała: „dzięki, syte”.
·        powolne jedzenie jest sexy – śniadanie i kolacja nie powinny trwać krócej niż 15 minut, obiad 30 minut.
Źródła pozyskiwania wit. Cz: wygospodarowanie z zasobu dziennego kosztem nic-nie-robienia, czatowania, surfowania po sieci, oglądania tv – słowem tych niezliczonych czynności, których minimalne ograniczenie nie przyniesie szkód zdrowotnych.

Wit. T jak tlen. Jedna z najsilniej działających witamin i w dodatku bezpłatna. Działa witalizująco na organizm, w tym na procesy trawienia i spalania. Podobnie jak w przypadku pieca, umożliwia spalenie nawet toksycznych resztek. Wyjątkowo prostą i tanią metodą podkręcania spalania jest głębokie oddychanie „brzuszne” podczas posiłku (pięć oddechów – kęs – przeżuwanie – połykanie – pięć oddechów). Wit. T w wersji forte to spacerek na świeżym powietrzu (20-30 minut) bezpośrednio po jedzeniu.
Źródła pozyskiwania wit. T: w wersji minimalnej otwarte okno, w maksymalnej tzw. łono natury.

Wit. W jak właściwa pora posiłku. Jedzenie zgodne z dobowym rytmem metabolizmu jest kolejnym czynnikiem regulującym optymalną masę ciała. Podziel całą dzienną rację pokarmu na 4 części. Jedną zjedz na śniadanie, dwie na obiad (przed godz. 16.00) a pozostałą po godz. 17-tej (lecz przed 19.)
Źródła pozyskiwania wit. W: obserwacja rytmu dnia i zabieranie mądrze skomponowanego posiłku do pracy.

Wit. U jak uważność jest niezbędna do przyswojenia wszystkich pozostałych. Bez poświęcenia uwagi, świadomej obecności we własnym ciele i świadomego przeżywania każdej chwili (nie wyłączając posiłków) nie będziemy raczej w stanie zmienić niczego w życiu. Uważność ma też specyficznie dietetyczny aspekt: delektowanie się smakiem jedzenia, czucie go i świadome spożywanie powoduje zaspokojenie potrzeby przyjemności wpisane w nasze geny. Przyjemność nierozerwalnie połączona jest z jedzeniem (od momentu pierwszych kropli mleka w kochających ramionach mamy). Naukowo stworzony koktajl czy pigułka z idealnie dobranych składników odżywczych nie są w stanie zaspokoić głodu, gdyż pochodzi on nie tylko z brzucha, ale i z mózgu. Zaspokojony kulinarnie mózg okazuje się doskonałym regulatorem apetytu.

Źródła pozyskiwania wit. U: z głębi własnego ciała, metodą śledzenia oddechu lub wszystkiego, czego w danej chwili doświadczamy – z detalami.

0 komentarze:

Prześlij komentarz