Podczas podróży kulinarnej przez kontynenty i epoki doszłam do
zaskakujących wniosków: nasza zachodnia cywilizacja nie tylko nie dopracowała
się spójnego systemu dietetycznego promującego zdrowie, lecz na dodatek
pozbawiła odżywianie kontekstu duchowego. Współczesny człowiek stara się
spełniać wykluczające się oczekiwania cywilizacji konsumpcji: z jednej strony powinien jeść ogromną ilość
rozstrajających metabolizm rzeczy, do których zachęcają reklamy, a z drugiej być
chudy jak ikony popkultury lansowane przez media. Ogólnocywilizacyjny dyktat
szczupłej sylwetki sieje spustoszenie w umysłach, zaburzając relacje człowieka
z pożywieniem i z własnym ciałem.
paradoksalnie, przyczynia się do pandemii otyłości, problemów z odżywianiem, oraz eskalacji samobójczego stresu wytwarzanego w ludzkich umysłach.
paradoksalnie, przyczynia się do pandemii otyłości, problemów z odżywianiem, oraz eskalacji samobójczego stresu wytwarzanego w ludzkich umysłach.
Psychodietetyka
– dietetyka przyjazna człowiekowi
Klasyczna dietetyka stara się znaleźć sposób na pozbawienie człowieka
zbędnych kilogramów drogą działań rozumowych: liczenia kalorii, restrykcji
pokarmowych, spalania kalorii.
Drogą tą udaje się obniżyć masę ciała, jednak w ponad 95% przypadków nadwaga wraca najdalej po upływie roku. Psychodietetyka zrodziła się w wyniku poszukiwania „brakującego elementu” i z odpowiedzi na pytanie, dlaczego u 5% ludzi nadwaga nie powraca.
Drogą tą udaje się obniżyć masę ciała, jednak w ponad 95% przypadków nadwaga wraca najdalej po upływie roku. Psychodietetyka zrodziła się w wyniku poszukiwania „brakującego elementu” i z odpowiedzi na pytanie, dlaczego u 5% ludzi nadwaga nie powraca.
„Brakującym elementem” okazała się druga półkula mózgu, a dokładniej
rzecz biorąc przeciwstawne (i uzupełniające) do rozumowego, „męskiego” ujęcia
podejście emocjonalne, intuicyjne – „żeńskie”.
Klasyczna dietetyka ze swoją lewopółkulową, „ojcowską”, surową i
skoncentrowaną na celu energią nie może prowadzić do równowagi (trwałej utraty
nadwagi), gdyż brakuje w niej prawopółkulowej, opiekuńczej, karmiącej,
energii „macierzyńskiej”.
Ludzie, którzy trwale pozbyli się nadwagi, nauczyli się nie tylko
„męskiej” konsekwencji, mądrych ograniczeń i osiągania celu, ale także
„żeńskiego” odżywiania dla przyjemności, znajdowania pokarmów dla duszy i
akceptacji siebie samego.
Psychodietetyka zauważa, że dieta wpływa na ciało, ale w równym stopniu na umysł, oraz
że stan psychiki bezpośrednio przekłada się na metabolizm.
Psychodietetyka ujmuje człowieka jako całość i zadaje pytanie nie o to,
ile kalorii liczy pokarm, ale – kim jest osoba jedząca? Jaki ma typ
metabolizmu, w jaki sposób podchodzi do jedzenia, co ją stresuje, a co cieszy i
odpręża. Okazuje się bowiem, że nie istnieje jedna uniwersalna dieta
odpowiednia dla wszystkich, co więcej, to co dla jednego będzie dobre, innemu
może zaszkodzić.
Teoretyczne fundamenty
psychodietetyki
U teoretycznych podstaw psychodietetyki legły z jednej strony najnowsze
badania na temat mechanizmów biochemicznych i metabolicznych organizmu i wpływu
długotrwałego stresu na fizjologię, a z drugiej pradawne systemy dietetyczne i
lecznicze oparte na zasadzie równoważenia nadmiarów i niedoborów we wszystkich
sferach ludzkiego organizmu. Powstała dyscyplina, która dąży do optymalizacji
funkcjonowania człowieka drogą zharmonizowania jego relacji z sobą samym,
pożywieniem i środowiskiem. Psychodietetyk pracuje na kilku poziomach. Na
wstępie rozpoznaje typ psychometaboliczny pacjenta, jego główne stresory oraz
nawyki żywieniowe (w tej właśnie kolejności). Później stosuje techniki
odstresowania na poziomie fizycznym, emocjonalnym i mentalnym. Równolegle
dostraja zalecenia żywieniowe, mające wspomóc procesy przywracania równowagi w
organizmie. Indywidualna dieta komponowana jest w oparciu o produkty zalecane
dla konkretnego typu metabolicznego oraz o wymogi aktualnego stanu
energetycznego ciała.
Nadwaga – furtką do rozwoju
Pacjent pozostaje aktywnym uczestnikiem całego procesu, a nie tylko
obiektem zabiegów terapeutycznych. Po jego stronie pozostaje przebudowa sposobu
myślenia w kierunku akceptacji samego siebie, otwartości na zmiany i
pozytywnego nastawienia. Problemy z nadwagą (czy w ogóle z odżywianiem i
trawieniem) w tym ujęciu stają się okazją do wzrastania i rozwoju osobistego, a
nie uciążliwym symptomem. Różnica polega na tym, że symptom można chwilowo
stłumić przy pomocy tabletek czy kolejnej cudownej diety, a okazję do
wzrastania wita się z akceptacją. Skutkiem tłumienia symptomu jest kolejny
nawrót, podczas gdy transformacja człowieka i optymalizacja dokonywanych
przezeń wyborów (także dietetycznych) prowadzi do rozwoju, którego przyjemnym
skutkiem ubocznym jest normalizacja
wagi, apetytu i trawienia.
Metody terapeutyczne
Psychodietetyk ma w swoim przyborniku liczne narzędzia i metody,
umożliwiające skuteczną pracę z pacjentem. Są wśród nich techniki
„ucieleśniania”, czyli zwiększania świadomości własnego ciała i jego potrzeb, techniki
rozwijania uwagi i obecności tu i teraz czy autorefleksji. Psychodietetyk
potrafi wskazać związki pomiędzy rytmami dobowymi czy rocznymi a odżywianiem i
konsekwencje zaburzeń tych rytmów. Określa zależności między indywidualnymi
przekonaniami na temat siebie i świata a metabolizmem. Jest w stanie wskazać
błędne a nawet toksyczne dla psychiki i ciała przekonania – i pomóc w ich stopniowej eliminacji.
Na poziomie dietetycznym określa indywidualny typ metaboliczny pacjenta
i właściwe dla niego proporcje pomiędzy głównymi grupami składników odżywczych
oraz objętościowe porcje posiłków. Psychodietetyk uwalnia klienta od terroru wagi i kalorii – liczenie kalorii (z punktu widzenia naukowego przestarzałe od 30 lat - ale o tym w innym poście) działa tylko na krótką metę, a stres związany
z cyframi na podziałce może zniwelować efekty odchudzania. Podobnie jest z
katorżniczymi ćwiczeniami na siłowni, które psychodietetyk proponuje zamienić
na przyjemną (i dlatego chętnie uprawianą) formę ruchu, np. taniec, nordic,
jogę czy pływanie – w zależności od indywidualnych predyspozycji i upodobań. W siłowni oczywiście też nie ma nic złego, jeśli człowiek chodzi tam dla przyjemności, a nie z wewnętrznego przymusu. Generalnie psychodietetyk działa „z prądem” a nie „pod prąd” – negocjuje z pacjentem
rzeczy możliwe do wykonania i zgodne z upodobaniami, bo tylko w ten sposób
można wprowadzić trwałe zmiany w życiu (i sposobie odżywiania).
Psychodietetyka humanistyczna
Psychodietetyka w ujęciu humanistycznym wykracza daleko poza sferę
fizjologii i metabolizmu, umieszczając odżywianie w szerszym, duchowym
kontekście. Jednym z teoretyków (i praktyków) tego nurtu jest Marc David, autor
bestsellerowej książki Slow Dawn Diet
(która ukazała się również po polsku pod tytułem Dieta Spowalniająca). Jego ujęcie traktuje pokarm jako nośnik życia
a akt jedzenia jako wyraz akceptacji naszej cielesnej formy i zgody na bycie
tutaj.
Kontekst duchowy odżywiania: „ Jedząc,
karmimy iskrę Życia w naszym ciele”, wynika z faktu, iż jesteśmy istotami
śmiertelnymi, związanymi z ziemią, głodnymi, potrzebującymi. Pokarm jest
życiem, bo z każdym przełkniętym kęsem wybieramy życie. Sięgamy po pokarm, bo
tęsknimy też za czymś więcej: wiarą, szczęściem, spokojem wewnętrznym.
Ostatecznym celem każdego systemu dietetycznego powinno być wprowadzenie
człowieka we własne ciało, które, odżywione z miłością i szacunkiem, nie może
jednak stać się celem samym w sobie a co najwyżej wehikułem do celu. Warto
pamiętać o tym, że nawet ekologiczne warzywa, owoce i wszystkie witaminy świata
nie dadzą nam nieśmiertelności. I że z perspektywy końca życia idealna sylwetka
nie będzie miała tak wielkiego znaczenia. W przeciwieństwie do tego, czego się
w życiu nauczyliśmy.
Diety, które znamy, całkowicie pomijają kontekst duchowy, sprowadzając
człowieka do funkcji maszyny spalającej kalorie. Kiedy maszyna nie działa
zgodnie z oczekiwaniem, pojawia się frustracja. A przecież niedorzecznością
jest oczekiwanie od człowieka, że stanie się maszyną.
Tymczasem: „Jesteśmy czymś
więcej, niż tylko ciałem, bo pochodzimy z duchowego źródła”.
Rozwinięte teorie żywieniowe nie poprzestają na ciele, lecz wykraczają
poza nie. Oczywiście jest rzeczą
niezmiernie ważną, by odkryć najlepsze produkty odżywcze dla własnego ciała i
filozofię żywienia przystającą do własnej wizji świata. Bez fundamentu duchowego wiedza dietetyczna dociera tylko do pewnego
punktu. Może mianowicie wskazać nam, co jeść, jednak pozostaje bezradna
wobec znaczenia aktu jedzenia. Tymczasem poznając z bliska własny stosunek do
pożywienia mamy szansę poznać swój stosunek do życia.
Tylko dzieci jedzą
spontanicznie, bez uprzedzeń, lęków, radośnie. Jako dorośli często jemy nie po
to, by się karmić, lecz po to, by uniknąć bólu, samotności, pustki. Nabieramy
przekonań dotyczących jedzenia „dobrego” i „złego” i osądzamy sposób odżywiania
każdego człowieka, nie wyłączając siebie samego. Podczas jedzenia umysł
zawzięcie przeżuwa lęki i fantazje, a my tracimy zdolność jedzenia tu i teraz,
takiego, które karmi i ciało, i duszę.
0 komentarze:
Prześlij komentarz